6 VIII 2010

W środę, czwartego sierpnia po południu wyruszyliśmy z wilczycą na krycie. Muszę przyznać, że droga minęła całkiem spokojnie mimo faktu, iż na miejscu byliśmy dopiero pod wieczór, grubo po 20. Państwo Polášek miło nas powitali, wraz z Aronem – jak domowo nazywa się Aggy Schovanka. Cora z początku potraktowała swego wybranka w zwyczajny dla siebie, dominujący sposób. Puchata kita przez cały czas uniesiona była ku granatowemu sklepieniu nieba, zaś z wilczej krtani dobiegał melodyjny warkot. Nie, wilcza nie miała ochoty na zaloty, odganiając od siebie Arona, kiedy tylko zaczynał się nią interesować. Wyraźnie kazała mu nie podchodzić do siebie, to i posłuchał. Powoli traciłam nadzieję myśląc, że nic z tego nie będzie. Wszakże i pies niemłody, ale spróbować nie zaszkodzi. Czyż nie? I faktycznie tego wieczoru nic z tego nie wyszło. Poszliśmy spać, aby wstać o świcie i znów próbować. A kiedy myślałam, iż mój plan nie wypali i poszliśmy z psami na prawdopodobnie ostatni spacer… Cora stwierdziła, że już czas i w sumie to nie ma nic przeciwko. :)
Czekamy więc na efekty. Za miesiąc zrobimy USG i wtedy się okaże czy coś w tym brzuchu jest. :)

01 VIII 2010

Kolejna wystawa i kolejne podboje. ;) Dzisiaj w Zakopanem ocena doskonała, lokata I, Najlepszy Junior, Zwycięzca Młodzieży oraz... BOB. ;)