Nie ma to jak spacer w deszczu w towarzystwie Hasacza. Suczysko poszalało, spokojnie można ją już puszczać luzem - zawsze wraca na zawołanie, do tego z uśmiechem od ucha do ucha. :) Biegała wzdłuż brzegu Wisłoka, nie mogąc nadziwić się pływającym po wodzie kaczkom. Ba, nawet sama trochę się potaplała. :D