18 V 2011

Ale ten czas leci… Jeszcze pamiętam tą dziewięciogodzinną drogę na krycie, potem oczekiwanie na rezultaty, poród… Pierwsze dni, tygodnie… A teraz maleństwa mają już miesiąc. Nim się obejrzę pójdą do nowych domów i znowu zapadnie ta nieznośna cisza… A może upragniona? Oj, raczej nie… Przynajmniej teraz jest wesoło. Nie, żeby normalnie nie było, ale takiej gromadki jednak nic nie zastąpi. :)


Kluski były pierwszy raz na podwórku – na potrzeby sesji póki co, ale jak tylko wymyślę, jak odgrodzić im kawałek terenu to będą mogły szaleć w promieniach słońca. :D